Nawigator Esterhazy Nawigator Esterhazy
2394
BLOG

Frustracja PiS-u musiała się wylać. I utopiła Pawlickiego

Nawigator Esterhazy Nawigator Esterhazy Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Przyczyny usunięcia z programu „Studio Polska” Macieja Pawlickiego i współprowadzącej Katarzyny Matuszewskiej nie są jasne.


Oczywiście nawet ktoś bezbrzeżnie naiwny miałby problem z przyjęciem za dobrą monetę oficjalnej wersji: że chodzi o sławetną wpadkę Pawlickiego (rozpoczynając program o dezinformacji powiedział na wizji, że właśnie aresztowano za szpiegostwo posła Ryszarda P., po czym zaraz sam powiedział iż był to właśnie przykład dezinformacji).  Gdyby wziąć to na chwilę za dobrą monetę to trzeba by stwierdzić, że kara była kompletnie niewspółmierna do wykroczenia, że Pawlicki może i przegiął, ale przecież nie do tego stopnia aby myśleć o odebraniu mu programu, który wymyślił, stworzył i który okazał się jedynym chyba sukcesem TVP Kurskiego w sensie oglądalności. Ale bądźmy poważni - utrzymywanie iż w rządzonej przez PiS telewizji publicznej ktoś może zostać ukarany za potraktowanie nie fair opozycji, to naigrywanie się z inteligencji odbiorcy takiego komunikatu.


Sprawa Petru była więc oczywistym pretekstem. O co poszło naprawdę? Znawcy telewizji sugerują, że jak zwykle o pieniądze. Że Pawlicki nadepnął na odcisk komuś, zajmującemu bardzo poczesne miejsce w rządzącej na Woronicza kamaryli. Czyli kasa, misiu, kasa.


I to pewnie prawda, ale niepełna. Druga jej część jest polityczna.


Studio Polska było bowiem programem bardzo specyficznym. Pawlicki wymyślił je jako swego rodzaju płaszczyznę porozumienia rozmaitych środowisk. Przede wszystkim pisowskiej prawicy i pozastystemowej lewicy wraz z rozmaitymi antyestablishmentowymi ruchami społecznymi (lokatorzy, samotni ojcowie, frankowicze, ofiary sądownictwa itd.). I to działało.


Najczęściej przesłaniem, wyłaniającym się z kolejnych programów, była krytyka III RP. Różnie uargumentowywana, artykułowana z różnych pozycji. Ale konkluzja była z reguły mniej więcej taka, że było to państwo krzywdy, a teraz może nie jest idealnie, ale pojawiła się jakaś nadzieja.


I trudno nie dostrzec, że był to efekt bardzo dla PiS korzystny, choć niejako nie wprost. Bo program z reguły potwierdzał fundamentalne elementy pisowskiej wizji świata i Polski. I miał szanse trafiać z tą wizją do środowisk na co dzień nie pisowskich.


Ale taka formuła ma swoje koszty. Wśród przychodzących do studia gości bywali tacy, którzy mówili rzeczy obrazoburcze dla solennego prawicowego widza, i w sposób który mu się nie podobał. I choć, jak powiedziałem, tryumfowało krytyczne podejście do IIIRP, a więc obiektywnie program osłabiał opozycję a wzmacniał rządzących, to zarazem żeby było to możliwe, musiał być autentyczny. Czyli strona niepisowska musiała być w nim partnerem, a nie petentem, chwilami łaskawie dopuszczanym do głosu, jak w całej reszcie TVP. To zapewniało uczestnictwo Matuszewskiej, bo choć szefem programu był Pawlicki, to ona była nie tylko współprowadzącą, ale nieformalną wiceszefową.


Jak na gusty polityków tej partii było zbyt pluralistycznie. Do programu przychodzili politycy opozycji, i jego formuła dawała im większe prawa niż w innych audycjach TVP.  Mimo to całość, powtórzmy, globalnie zdecydowanie działała na korzyść PiS. Tylko że… zbyt inteligentnie. Zbyt, jak napisałem, nie wprost. W zbyt wyrafinowany sposób.


Dlatego Studio Polska nie miało szans, by zostać polubione w tej partii. Gust jej polityków to obecne „Wiadomości”, czyli nieustanna atomowa kampania, walenie w opozycję i wychwalanie rządzących. Pawlicki robił program zbyt jak dla nich subtelny. Nie byli w stanie dostrzec, że im pomagający. No jak pomagający, skoro gołym okiem widać, że taki nie całkiem nasz…!?


I w momencie, w którym Pawlickiemu podwinęła się noga, ta frustracja musiała się wylać i go utopić.


 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura